Używamy Cookies w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników.
Dalesze korzystanie z tego serwisu oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia. Dowiedz się więcej o naszej polityce prywatności

Zamknij

08/06 - 28/06/2015

Dorota Jarecka
krytyk sztuki Gazety Wyborczej

Golgota Picnic

Opinia

Wystąpienie Krucjaty Młodych przeciwko sztuce Rodriga Garcii „Golgota Picnic”, które odbywa się pod hasłem obrony wiernych przed zepsuciem płynącym z teatralnej sceny, budzi zdumienie i sprzeciw. Który to już raz trzeba tłumaczyć, że sztuka posługuje się cytatem i parafrazą i że nie każde pojawienie się na scenie nagiego mężczyzny oraz kobiecych piersi jest skierowane przeciw godności polskiego katolika. Krucjata Młodych zgodnie ze swoją nazwą wyruszyła na wojnę religijną. Oczywiście cel dalekosiężny to obronić Jerozolimę, ale po drodze nie zaszkodzi także złupić Konstantynopola. I dokładnie to się dzieje w tej chwili. Krucjata dojechała do Festiwalu Malta i uderza w najbardziej delikatny punkt cywilizacji – w sztukę.
Trzeba przyznać, że Krucjata Młodych to wyjątkowo trafna nazwa własna.

Każde piętnowanie sztuki, zwłaszcza w imię religii, grozi dziś cenzurą. To protestujący a nie artyści wywołują nastrój skandalu. A każde ustępstwo wobec żądań cenzorów będzie się odbywać ze szkodą dla wolności wypowiedzi. Nie wolno pozwolić na krytykę prewencyjną. To po pierwsze. Po drugie petycja Krucjaty Młodych z żądaniem usunięcia „Golgota Picnic” z programu Festiwalu Malta jako sztuki wobec Boga i religii obraźliwej jest o tyle pozbawione sensu, że jest to właśnie sztuka, która piętnuje zło i upadek współczesnego świata w imię wartości, takich np. jak miłość bliźniego. Skandalem jest, że do protestu tego marginalnego ugrupowania przyłączają się partie polityczne, jak PiS.

O czym jest „Golgota Picnic”? To sztuka pełna sarkazmu, ale nie cyniczna. Stanowi alegorię współczesnej cywilizacji stojącej nad przepaścią ekonomicznego kryzysu i katastrofy ekologicznej. W sztuce – spektakularnym teatralno-filmowym fresku – wątki pasyjne przeplatają się z apokaliptycznymi. Niejednego kaznodzieję bierze dziś pokusa, by przedstawić nasze życie napędzane konsumpcją i żądzą błyskawicznego zaspokojenia pragnień jako karnawał hedonizmu i egoizmu. Otóż „Golgota Picnic” ma podobne przesłanie, tylko – o zgrozo – jest to przesłanie świeckie, choć odbywa się w kostiumie religijnego misterium. Przesłanie to brzmi – rozkosz, popędy, pragnienia, których jednym biegunem jest przemoc i megalomania, mogą sublimować w sztukę. Sztuka – to jest właśnie ten drugi biegun, to ratunek. Stąd koncert w wykonaniu wybitnego pianisty, który zajmuje chyba jedną-trzecią spektaklu. To niezwykły pomysł. Utwór Haydna „Siedem ostatnich słów Chrystusa na krzyżu” wydaje się ilustracją muzyczną jakiejś wewnętrznej Pasji, którą każdy ogląda w swojej głowie.

Spektakl operuje kontrastami. Pomiędzy diagnozą mówiącą o tym, że stanęliśmy pod ścianą a tym terapeutycznym utworem, mieści się szereg wstrząsających i pięknych obrazów z odwołaniami do dawnego malarstwa i współczesnej sztuki. Widzimy tam aluzje do historii sztuki: „Podniesienia krzyża” Rubensa, „Powołania Mateusza” Caravaggia, „Meat Joy” Carolee Schneemann czy „Orgien-Mysterien Theather” Hermanna Nitscha. Uderzenie w ten spektakl jest samobójcze, bo to próba podważenia całej zachodnioeuropejskiej ikonografii opartej dokładnie na tych motywach, którymi operuje Garcia: chodzi o obrazy męki, cierpienia i seksualności, których pełne są muzea. Krucjata Młodych mając na ustach hasła katolicyzmu w rzeczywistości nawołuje do skrajnego ikonoklazmu, który ma znieść nie tylko spektakl Garcii, ale całą eksperymentalną kulturę, razem z Rubensem i Michałem Aniołem. Szkoda że nie mówi tego wprost. Ta grupa fanatyków nigdy nie dojdzie do Jerozolimy i wcale nie ma takiego zamiaru. Chodzi o rozpętanie wojny domowej, wojny wewnątrz własnej kultury.