Malta Festival Poznań
(do 2009 roku Międzynarodowy Festiwal Teatralny Malta) należy do jednych z najważniejszych wydarzeń artystycznych Europy Środkowo-Wschodniej, prezentuje międzynarodowy program teatralny, muzyczny, taneczny i filmowy. Odbywa się od 1991 roku w Poznaniu, na przełomie czerwca i lipca. Nazwa pochodzi od znajdującego się w Poznaniu Jeziora Maltańskiego. Festiwal powstał w celu stworzenia w Polsce okazji do zaprezentowania teatrów plenerowych, offowych, nierepertuarowych, eksperymentalnych. Z czasem formuła poszerzała się, obejmując także inne sfery sztuki. Od 2010 roku osią tematyczną festiwalu są Idiomy – tematy istotne dla zrozumienia współczesnego świata, zwłaszcza Europy – jej kultury, sytuacji społecznej i przyszłości. Każda edycja Idiomu programowana jest przez innego kuratora. Malta Festival Poznań to program teatralny i taneczny, niezwykle bogaty program muzyczny, prezentujący zarówno zespoły alternatywne, jak i gigantów światowej sceny. filmy, dyskusje oraz projekty w przestrzeni miejskiej realizowane przez młodych artystów.
POZNAJ HISTORIĘ FESTIWALU MALTA
IDIOMY
2015: Nowy Ład Światowy / New World Order - Tim Etchells
Idiom „Nowy Ład Światowy / New World Order” – część tematyczna festiwalu, której kuratorem będzie Tim Etchells, jedna z największych osobowości współczesnego teatru alternatywnego.
Tim Etchells to założyciel i lider legendarnego zespołu teatralnego Forced Entertainment, który obchodzi w tym roku 30-lecie swojego istnienia, jest jedną z największych osobowości współczesnych sztuk performatywnych. Wypracował własny, rozpoznawalny styl mówienia o sprawach skomplikowanych, łączących perspektywę społeczną i egzystencjalną, w sposób wykorzystujący skrót, metaforę i proste środki teatralne, często inspirowane mechanizmami z życia codziennego, czy mediów.
2014: Ameryka Łacińska: Mestizos / Mieszańcy - Rodrigo Garcia
W tym roku na Festiwalu Malta po raz kolejny zachęcamy do przekraczania granic – geografii, codziennych przyzwyczajeń, granic własnej wyobraźni, wreszcie – granic dziedzin sztuki. Uważamy, że misją festiwalu jest zapraszanie do konfrontacji z tym, czego dobrze nie znamy, i do spojrzenia na otaczający nas świat całościowo – jak na splot wpływających na siebie narracji, porządków i tematów.
W ciągu trzech czerwcowych tygodni pragniemy pokazać, jak blisko nas jest Ameryka Łacińska i jak oryginalne i inspirujące jest jej życie artystyczne. Nie chcemy „odkrywać Ameryki”. Staramy się uniknąć pozycji nowego kulturalnego kolonizatora, który z zachwytem ugruntowanym na przemocy podbija nowy ląd. Prosimy raczej o to, by artyści z Ameryki Łacińskiej pomogli nam zweryfikować własne poglądy, pozycje, poszerzyli nasze spektrum widzenia. Chcemy ich ugościć i zaprosić do rozmowy o współczesnym świecie, w którym skala globalna bardzo nas do siebie przybliża. Po spotkaniu z Azją w ramach Idiomu Akcje Azjatyckie / Asian Investments (2012) kierujemy wzrok na drugą stronę Atlantyku, by w zwierciadle Ameryki Łacińskiej znaleźć lustrzane odbicie doświadczenia europejskiego. Osobą, która łączy te dwa światy, jest tegoroczny kurator Idiomu Ameryka Łacińska: Mieszańcy / Latin America: Mestizos Rodrigo García – jeden z najbardziej oryginalnych, zaangażowanych i radykalnych w swojej twórczej postawie artystów teatru, Argentyńczyk od wielu lat mieszkający w Europie.
Na program 24. edycji Malta Festival Poznań oprócz Idiomu składa się także wiele innych elementów, każdy z nich celebruje inny rodzaj wspólnego bycia i spotkania ze sztuką: Generator Malta, będący projektem skupionym na miejskiej przestrzeni Poznania i zmieniający pl. Wolności w kino, scenę, miejsce warsztatów, dyskusji i eksperymentów; Stary Browar Nowy Taniec na Malcie obchodzący w tym roku swoje dziesięciolecie; Scena Malta, w ramach której pokażemy przede wszystkim polskie projekty teatralne i taneczne, a także niezwykle bogaty program muzyczny, w tym roku skupiony na muzyce alternatywnej z krajów Ameryki Łacińskiej. Festiwal zamknie koncert Damona Albarna – jednego z najbardziej charyzmatycznych muzyków europejskiej sceny alternatywnej, który wystąpi w spektakularnej przestrzeni Starej Gazowni. Wyjątkowym gościem w Poznaniu będzie też legenda tańca współczesnego Anne Teresa De Keersmaeker. Belgijska choreografka pokaże maltańskim widzom Fase i Drumming, dwa spektakle stanowiące punkt odniesienia dla kolejnych pokoleń twórców.
Każda edycja festiwalu jest zaproszeniem do rozmowy i świętowania, tworzy niezapomniany pejzaż wspomnień, przeżyć i obrazów. Zapraszam Państwa do jego współtworzenia.
MICHAŁ MERCZYŃSKI
Dyrektor Festiwalu
Tekst kuratora idiomu:
12 października 1492: Krzysztof Kolumb przez przypadek odkrywa Amerykę.
Od tego momentu po dzień dzisiejszy Europa wysyła nieustraszonych podróżników, którzy - zamieniwszy zbroje na kreacje Armaniego, a podróżne kufry na skórzane walizki - chcą ponownie odkryć i skolonizować Amerykę Południową i Centralną. Stany Zjednoczone również nie dają za wygraną i upominają się o swój kawałek tortu.
Jeśli obecnie Angela Merkel jest królową Izabelą Kastylijską, a Barack Obama królem Ferdynandem, to kuratorzy i znawcy sztuki są wyspecjalizowaną armią na usługach Królów Rynku, której zadaniem jest znalezienie osobliwości artystycznych na odległym kontynencie, by następnie pokazać te “dziwy” na Starym Kontynencie.
Europa nie może się powstrzymać od swojej żałosnej i paternalistycznej ingerencji: uważa, że jest w stanie odkryć południowoamerykańskich artystów niczym egzotyczne owoce, drogocenne kamienie czy też niezwykłe ptaki. Jakże daleko odbiega to od rzeczywistości!
Potencjał artystyczny Ameryki Łacińskiej nie ma w sobie niczego nowego ani nadzwyczajnego, jest to aktywność wulkaniczna, która ma swój początek w dalekiej przeszłości i która nie zamiera nawet wtedy, gdy brakuje dotacji państwowych czy zainteresowania ze strony rynku. Jest to aktywność bogata i płodna, aktywność niepohamowana, ponieważ jest sztuką i jako forma wyrazu artystycznego żywi się złożonym kalejdoskopem kultur.
Cały kontynent mówi, czuje, tworzy, wyobraża, myśli, filozofuje, krzyczy, drży, śmieje się i nie jest to żadną nowością.
Celem naszego Idiomu - Ameryka Łacińska: Mieszańcy jest przybliżenie i uświadomienie publiczności europejskiej nieobliczalności współczesnej rzeczywistości artystycznej Ameryki Łacińskiej, a także zaproszenie ludzi do świętowania życia, świętowania myśli i działalności twórczej.
Rodrigo García
Kurator Idiomu
2013: OH MAN, OH MASCHINE - Romano Castelluci
Maszyny wkroczyły dziś w życie człowieka dosłownie. W niektórych przypadkach są w nim samym, w środku, po raz pierwszy w historii determinując jego nagie życie, redefiniując pojęcie śmierci, wpisując życie człowieka w to, co Foucault nazwał biopolityką. Celem Idiomu nie jest jednak stereotypowa krytyka maszyny, tym bardziej że sam ten tekst może zaistnieć dzięki całej serii urządzeń, począwszy od komputera, na którym piszę te słowa. W programie Idiomu chcemy przyjrzeć się paradoksalnym aspektom obecności maszyn między nami, w nas i dla nas, wychodząc poza prostą ilustrację i jednoznaczną ocenę. Już sam tytuł tegorocznego Idiomu jest nacechowany emocjonalnie: zawołanie „oh man, oh machine” wyraża z jednej strony westchnienie, smutek, obawę; z drugiej – zachwyt nad maszyną. Kochamy, uwielbiamy maszyny
i oddajemy im nasze życie, ponieważ od zawsze czegoś nam brakuje. Dante określił słowem trasumanar to ciągłe napięcie, które pcha nas do przekraczania ludzkiej kondycji.
Wśród pokazywanych na Malcie wydarzeń znajdą się zarówno projekty muzyczne, teatralne, taneczne, jak
i projekty sztuk wizualnych; wszystkie celebrujące spektakularną ambiwalencję maszyny: ukazujące zarówno jej siłę i naszą fascynację tą siłą, jak i żal, smutek, brak, który maszyna stara się, ale jest w stanie tylko pozornie wypełnić. Pojawią się spektakle, w których technologia będzie bezpośrednio obecna, oraz takie, w których maszyna pozostanie ukryta, uwewnętrzniona przez podmiot, niedotykalna i niewidzialna. Maszyny to bowiem nie tylko współczesne technologie. Są to również wszelkiego rodzaju mechanizmy: wewnętrzne, jak maszyna mięśni, albo zewnętrzne, jak reguły społeczne, językowe, religijne, ekonomiczne. Maszyna nie należy zatem – jak mogłoby się wydawać – tylko do nowoczesności, do czasów po rewolucji industrialnej. To mechanizmy, które obserwujemy wszędzie: organizujące nasze życie zbiorowe i indywidualne.
Mechanizmem jest również sztuka, która w starożytnej Grecji była określana właśnie słowem techne. Specyfika tej maszyny polega na tym, że pozwala się ona przyjrzeć ludzkiemu życiu, ofiarowując mu swoje zimne i obiektywne spojrzenie z zewnątrz. Kiedy dynamika antycznej tragedii dochodziła do swoich granic, do punktu krytycznego, wkraczał deus ex machina. Nie-ludzkość tej interwencji była gwarancją jej skuteczności, co oznacza, że tylko z zewnętrznej perspektywy maszyny można spojrzeć na człowieka i go ocenić. Może dlatego maszyna sceny oczarowuje nas zimnym splendorem żywej inteligencji, która wydaje się zdolna rozwiązać konflikty ludzkie i boskie.
Romano Castelluci
Kurator Idiomu
2012: Akcje Azjatyckie/Asian Investments – Stefan Kaegi
Ponad dwie trzecie światowej populacji stanowią Azjaci. Na pierwszy rzut oka trudno odczuć to w Poznaniu, gdzie oficjalnie żyje 88 Chińczyków i 6 Wietnamczyków. Oprócz nich spotkać można niewielką grupę syryjskich i jordańskich studentów, kilka autokarów z japońskimi turystami i jeszcze raz tyle osób bez papierów. To niewiele, w porównaniu z Wenecją, gdzie we włoskich restauracjach pracuje coraz liczniejszy chiński personel, albo z Wiedniem – ulubionym miejscem studiowania muzyki wśród studentów pochodzenia azjatyckiego.
Jednak Azja jest obecna także w Polsce, nieco zakulisowo. Na zabawkach, ubraniach i nowoczesnych sprzętach elektronicznych widnieje napis „made in China“. Największe fabryki stali w kraju należą do imperium indyjskiego magnata Mittala. Chińskie firmy budowlane budują polskie autostrady i stadiony. Polscy żołnierze giną w Afganistanie. A cała Europa ma nadzieję, że uda jej się wyjść z zadłużenia dzięki pomocy azjatyckich banków.
Podczas gdy słowo „Sajgon“ oznaczało jeszcze do niedawna azjatycki chaos, dziś „Chińczyk“ jest grą, w której wygrywa szybszy. Takie tempo gry Europa odczuwa obecnie przy geopolitycznym przeciąganiu liny między Rosją, Europą Zachodnią i Chinami, wyścigu po kazachskie i afrykańskie surowce naturalne oraz na atrakcyjnych indyjskich rynkach zbytu.
Jeśli globalizacja czyni ze świata wioskę, kim są nasi sąsiedzi po drugiej stronie ulicy? Kto szyje nam koszulki w tanich maufakturach? Kto w chińskiej fabryce należącej do amerykańskiej firmy komputerowej rzuca się z dachu, bo nie może już dłużej wytrzymać morderczego trybu pracy?
I jeśli w ostatnim stuleciu teatr i sztuka azjatycka przybywała do Europy głównie jako egzotyka – kung fu, taniec bhuto, khatakali czy koncert sufi – to dziś artystów w Europie i Azji zajmują przede wszystkim wzajemne relacje. Wspólnie przyglądają się strukturom światowej władzy, w których wielonarodowe koncerny obchodzą granice własnych krajów i ignorują ustawy społeczne przy pomocy outsourcingu i specjalnych stref ekonomicznych.
W programie Idiomu Akcje Azjatyckie/Asian Investments znajdują się projekty, których twórcy potrafią dostrzec Chiny w centrum własnego miasta, przemoc w Libanie potraktować jak eksport z zachodu, skonfrontować centrum Poznania z kwestią izraelską, w Kazachstanie umiejscowić polskie i niemieckie deportacje, i wyobrażać sobie, że za pozaziemskimi siłami stoi azjatycki kapitał.
Jednak program idiomu to oprócz występów gościnnych także współprodukcje Malta Festival Poznań. Produkcja tegorocznych koszulek festiwalowych celowo zostanie przeniesiona do Korei Północnej, gdzie niemiecki artysta Dirk Fleischmann będzie dokładnie obserwował stworzone przez siebie warunki produkcji i udokumentuje je na potrzeby festiwalu. Równocześnie dla Malta Festival Poznań Ant Hampton organizować będzie w Anglii strategię spotkań, podczas których na twarze widzów nałożone zostaną azjatyckie twarze. Polscy artyści zaś znajdą się w Indonezji w poszukiwaniu pewnej chińskiej dynastii.
Proponujemy więc nowy wymiar międzykontynentalnych relacji: historie zamiast rakiet, badania zamiast inwestycji, spotkania zamiast rurociągów. A przede wszystkim: Festiwal, który nie izoluje się we własnej przestrzeni sztuki, lecz zaprasza w podróż do Azji, być może wcale nie takiej obcej.
Stefan Kaegi
Kurator Idiomu
2011: WYKLUCZENI - Katarzyna Tórz
Używane w ostatnim czasie chętnie i w każdym wygodnym kontekście słowo „wykluczeni” określa nie tylko grupę społeczną – zbiorową podmiotowość, której nadano tę stygmatyzującą etykietę. Wykluczenie to również stan istnienia.
Współczesny człowiek – obywatel świata przeludnionego, a zarazem naznaczonego samotnością, niezwykle bogatego, lecz pogrążonego w nędzy – jest rozpięty pomiędzy dwiema totalnościami: zanurzeniem w systemie i ciągłą groźbą bycia poza nim, w otchłani odrzucenia.
Granice stanu wykluczenia są płynne, wyznaczają je niepewność i rozedrganie. Poczucie nieprzynależności, bycia obcymwydaje się jednym z najbardziej uniwersalnych ludzkich odczuć, według niektorych filozofow naznaczających całą naszą egzystencję, od momentu narodzin aż do śmierci. Rumuński filozof Emil Cioran na pytanie: „Kim pan jest?” odpowiada: „jestem obcym dla policji, dla Boga, dla samego siebie”.
Człowiek jest zatem wykluczony w świecie, ale też w istnieniu. Konsekwencje napięcia, w jakim tkwi, przejawiają się na wielu poziomach. Jako ludzkość nieustannie wymyślamy nowe powody i metody dzielenia się na grupy, gatunki, specjalizujemy się we wzajemnej separacji pod kątem czynnikow mentalnych, ekonomicznych, społecznych, tożsamościowych.
Projekty pokazywane w ramach Idiomu to artystyczne emanacje wykluczenia. W narracji o wyizolowaniu, samotności, nikt nie może czuć się lepszy i niewykluczony. Każdy z projektów rozgrywa ten stan inaczej. Zawsze jednak okazuje się, że wykluczenie ma wiele warstw, jest to proces, który dotyka.
Najczęściej wywołuje niechęć i niezrozumienie, chęć powrotu do stanu normalności, choćby ona sama była piekłem. Języki artystów, którzy próbują opowiedzieć stan wykluczenia
jako współczesny Zeitgeist (duch czasów) są polifoniczne i często niepoprawne. Celem wypowiedzi nie jest tu tautologiczna, spodziewana ilustracja fenomenu, wskazująca, kto jest, a kto nie jest wykluczony; pouczająca, jak zniwelować niesprawiedliwość i lęk. Idiom podejmuje próbę komunikacji z widzem – chce go poruszyć, pozwolić, aby zdemaskował w sobie własne obszary i doświadczenia wykluczenia. Projekty artystyczne wydobywają na jaw to, co ukryte, trudne, po to, by rozbudzić ruch samoidentyfikacji w dotkliwej dwoistości: bycia wykluczonym i wykluczającym. Odwołują się one do figur i mitów nadal współtworzących współczesną świadomość społeczną (Jan Fabre), powracają do przytłaczających faktów wpisanych w historię miejsca (Szyngiera/Jakimiak /Baumgart), poruszają się po ekstremalnych poboczach europejskiej rzeczywistości (Kornel Mundruczo), opowiadają o życiu przekraczającym ograniczenia i dokonującym autorefleksji (Young@Heart), mierzą się z mrokiem ludzkiego wnętrza (Gisele Vienne).
Wykluczenie jest stanem zależnym – wrażliwym na okoliczności, poboczne zjawiska, marginesy dominujących narracji i porządków. Człowiek wykluczony zaburza porządek, ukazuje rysy systemu, ktory pomimo deklaratywnej szlachetności grzeszy hipokryzją i oparty jest na przemocy i władzy. Jednak wykluczeni nie muszą jedynie pozostawać w naznaczeniu – byciem poza, skazaniem na bierność i izolację. W stanie tym tkwi potencjał – wyższej samoświadomości, odwagi, możliwość buntu i emancypacji.
Katarzyna Tórz
Kurator Idiomu
2010: FLAMANDOWIE - Sven Birkeland
Mamy tu do czynienia z interesującym fenomenem w historii sztuk performatywnych. Stoimy przed pokoleniem artystów i zespołów o znaczeniu międzynarodowym oraz przed ich następcami. Będziemy oglądać dzieła wywodzące się z kontekstu kulturowego i artystycznego, w którym teatr i sztuka nabrały znaczenia społecznego, stały się miejscem doświadczania i wymiany. Będziemy świadkami silnego dążenia do zmiany, rozwoju i dzielenia się oraz zaobserwujemy, jak dążenie to wpływa na konieczność ponownego zdefiniowania miejsc teatralnych oraz samej sztuki. Przebłyski ciągłych zmian. Pomiędzy tym wszystkim istnieją artyści i ich formalni współpracownicy (teatry i instytucje) oraz silna potrzeba, aby zawsze spojrzeć dwa razy – zainicjować zmianę i podjąć wyzwanie.
Warto jednak zastanowić się nad stanem sztuki i polityki we Flandrii. Niewiele osób wie, że pokolenie lat 80. Ubiegłego stulecia pracowało przez wiele lat, zanim zyskało uznanie w swoim rodzinnym kraju. Właściwie reszta świata dostrzegła i doceniła ich innowacyjne działania na długo przed tym, zanim wywołały one jakiekolwiek znaczące reakcje w ich ojczyźnie. To niezwykłe, mówimy tu przecież o sławnej na cały świat flamandzkiej fali. Do jej powstania i urzeczywistnienia nie przyczyniły się duże kwoty pieniędzy ani pomoc państwa. Znaczące wsparcie pojawiło się dopiero po 10 latach. Spójrzmy prawdzie w oczy: także dziś to nie ogromne ilości pieniędzy sprawiają, że ci artyści tak świetnie sobie radzą. Fakty te nasuwają kilka ciekawych pytań. Czy oto mamy wreszcie do czynienia z systemem opartym na zaufaniu? Z niewiarygodną strukturą oferującą artystom wielu możliwości pracy? Czy też po prostu jesteśmy świadkami kolejnej zmiany sposobu rozumienia sztuki i artystów, ich funkcji w społeczeństwie?
Zajmowanie się flamandzkim życiem teatralnym oznacza także skupienie się na obszarze, w którym teatr, taniec, sztuki wizualne, muzyka, poezja, dialog i walka oraz tradycyjne i nowe technologie stają się dla siebie logicznymi i naturalnymi partnerami. Współpraca z takim środowiskiem umożliwia konfrontację z dobrze ugruntowanym i rozwiniętym wymiarem międzynarodowym. Artyści z całego świata tworzą w Belgii, współpracując ze swoimi nowymi rodakami oraz profesjonalistami z różnych krajów – także swoich własnych ojczyzn. Czy boją się nowych pomysłów, nowych terytoriów, otwartej przestrzeni, ciszy albo hałasu? Absolutnie nie! I jest to, być może, najważniejsza wartość we flamandzkim życiu teatralnym. Staje się ono ważne poprzez bycie tu i teraz, poprzez podejmowanie wyzwań codziennego życia oraz stawianie uniwersalnych pytań. Czasami głupich, czasami genialnych, ale zawsze bliskich temu, na czym możemy polegać i czemu możemy zaufać. Bywa, że przydatne okazują się rzeczy, o których istnieniu do tej pory nie mieliśmy pojęcia.
Na potrzeby festiwalu Malta moglibyśmy stworzyć całodobowy, miesięczny program, który ani przez moment nie traciłby swojej jakości i znaczenia. Z oczywistych powodów musimy pozostać przy 9 dniach. Mówiąc wprost, Idiom oferowany tego lata na festiwalu Malta jest zarówno szeroki, jak i ostry, prowokacyjny, przyjemny, a nawet zabawny. Refleksja artystyczna na takim poziomie wiele mówi o byciu człowiekiem w roku 2010. Snuje opowieści z różnych punktów, za pomocą różnych środków i z różnych powodów. Mamy szczerą nadzieję, że program ten będzie Was bawił, intrygował i angażował. W końcu stajemy przed sztuką, której zależy na tym, aby być tutaj dla Was. Z całą pewnością przyniesie Wam kilka wspaniałych wieczorów. Może was nawet odmienić.
Niech moc będzie z Wami!
Sven Birkeland
Kurator Idiomu